
Lato, to część roku idealna do pobudzania zmysłów: modowych, podróżniczych, kulinarnych. Rozmawiamy z Gawłem Czajką o jego wyborach modowych, słabości do Szwajcarii i ludzi.
Kacper Barylski: Gaweł, po pierwsze bardzo miło Cię poznać i od razu musimy zaznaczyć, że wywiad przeprowadzamy mailowo, aczkolwiek po przejrzeniu Twojego Insta od razu widać, że jesteś bardzo otwartą i kreatywną osobą, a co najważniejsze autentyczną, która lubi ludzi. Zobaczyłem na Twoim profilu pasję do jedzenia i smaków, oryginalne wyczucie modowe, radość z eksplorowania świata i oczywiście wielką miłość do psów. Stąd pierwsze pytanie: Jak u Ciebie jest z dzieleniem się swoją prywatnością? Jesteś trochę ekshibicjonistą czy masz coś, co ja nazywam „ufnością do świata”?
Gaweł Czajka: Od początku mojej obecności w Internecie świadomie narysowałem mapę – z zaznaczonymi szufladami, którymi chcę się dzielić z innymi. Zawartość tych szuflad pokazuję z przyjemnością i uważnością. Ale równie wyraźnie – a może nawet wyraźniej – wyznaczyłem te, które zostają tylko dla mnie. Zamknięte, prywatne, nienaruszalne. Bo właśnie wtedy zasypiam spokojnie.
Opowiedz trochę o swoich pasjach. Czy to ty ich szukasz, czy to one znajdują ciebie? Czy masz coś zaparkowane, co czeka jeszcze na zgłębienie i co chciałbyś robić za 5 lub 10 lat?
Gotowanie to dla mnie coś więcej niż tylko przepis czy dobrze dobrany smak – to sposób, w jaki możemy uszczęśliwiać brzuchy. Ogromną radość daje mi widok uśmiechniętych twarzy moich gości w restauracji. Ale równie dużo frajdy mam, gdy widzę, jak moje przepisy żyją własnym życiem – gotowane w domach w całej Polsce, a czasem nawet daleko stąd.
Nie planuję daleko. Działam spontanicznie, z sercem. Z ogromnym zaangażowaniem. 70% moich działań to projekt życia – restauracja Cały Gaweł w Sopocie. Resztę stanowią działania na Instagramie, które dają ujście mojej kreatywności. Bardzo szanuję te dwie drogi. To bardzo higieniczne jest… posiadać dwie różne prace.
Answear łączy emocje z modą. Jak to jest u ciebie ze stylizacjami? Masz swoje ulubione marki, którym jesteś wierny od lat, czy raczej poszukujesz nowych? Jak wygląda u ciebie proces: „co by dzisiaj na siebie włożyć”? Planujesz, czy spontanicznie dobierasz ubrania w zależności od nastroju?
Absolutny spontan. Nigdy nie szykuję sobie gotowych zestawień. Wybrane dzień wcześniej outfity, nie korespondują z moim „tu i teraz.” Mam słabość do kilku marek, chętnie poznaję te nowe. Wybieram je intuicyjnie, bez kalkulacji. To przedłużenie mojego nastroju, myśli, kierunku, w którym właśnie idę. Lubię zadziorny minimalizm.
Wyświetl ten post na Instagramie
W wakacyjnym wydaniu Journala skupiamy się na podróżach do miast. Dość sporo pisaliśmy o Paryżu. Ty jesteś „Szwajcaro lubem”. Skąd taki kierunek? Co urzeka cię w Zurychu? Czy mógłbyś tam mieszkać, czy jednak jest to taka wakacyjno-wypadowa miłość?
Do Szwajcarii jeżdżę regularnie – na zaproszenie Ambasady Szwajcarskiej – by pokazywać, jak naprawdę wygląda ten kraj. Bo choć często kojarzy się nam wyłącznie z alpejską pocztówką albo z bankową Genewą, rzeczywistość jest o wiele bogatsza i zaskakująca.
Wyświetl ten post na Instagramie
Za każdym razem odkrywam coś nowego – miejsca, smaki, ludzi, rytm życia. I choć mogłoby się wydawać, że już wszystko widziałem, Szwajcaria wciąż odsłania przede mną kolejne, nieoczywiste oblicza.
Lubię ten ich porządek. Terminowość, która nie dusi, tylko daje poczucie harmonii. Może właśnie dlatego tak dobrze się tam czuję – i tak chętnie wracam.
Koniecznie podziel się z nami swoimi secret spotami w stylu Saint-Ursanne. Mogą być szwajcarskie, ale także europejskie.
Saint-Ursanne to faktycznie szwajcarska perła sięgającą siódmego wieku.
Dla mnie szwajcarską perłą są bardzo czyste rzeki, które nie dzielą, a łączą mieszkańców, zapraszając do kąpieli.
Latem stają się wspólnym mianownikiem – miejscem spotkań, schłodzenia, śmiechu, ciszy. I to naprawdę działa. Naturalnie, bez wysiłku, jakby to było najbardziej oczywiste na świecie.
Dzielimy wspólną miłość do Barcelony. Możliwe, że w sierpniu pojawią się u nas materiały stamtąd. Którą dzielnicę najbardziej lubisz i gdzie idziesz w pierwszy dzień po przylocie do Barcelony?
Z Barceloną, to bardzo dobrze trafiłeś. To była miłość od pierwszego wejrzenia. 14, być może 15 razy przemierzałem to miasto. Już nawet nie liczę dokładnie. Mam swoje ulubione miejsca na kawę, na obiad, czy wieczorne wyjście. Bardzo lubię okolice El Born – dzielnica pełna concept store’ów i małych knajpek. Barcelonę warto zacząć od widoku na całe miasto z wyjątkowego miejsca: Bunkers del Carmel. Najlepiej o zachodzie słońca.
Wyświetl ten post na Instagramie
O Twoich smakowitych przepisach i tego, jak je pokazujesz wystarczy, że powiem „bardzo działają na zmysły”. Opowiesz trochę o tym? Jak poszukujesz nowych smaków? Rozmawiasz z ludźmi, pytasz o przepisy, czy wstajesz rano i wiesz, że zrobisz coś z tego i z tego i eksperymentujesz? Skąd czerpiesz inspiracje?
Od paru lat unikam alkoholu, daje mi to niesamowitą kreatywność i niekończące się pomysły. Na kolejne dania, podróże, własny rozwój… Z tymi przepisami to jest taka sprawa, że noszę ze sobą mały kajet, w którym bardzo szybko zapisuje kolejne pomysły. Później kolejno przechodzę do procesu ich nagrywania. Najlepszy jest koniec, czyli konsumpcja. Nierzadko dzielę się przygotowanym jedzeniem z pracownikami Całego Gawła. Bo dobrze jest i jakże miło jest zaświecić komuś oczy swoją potrawą. Wspólne jedzenie ma znaczenie. Ten stół jest odskocznią od codzienności, problemów, zagwozdek. Siadamy, spożywamy i tu następuje wymiana spostrzeżeń, zachwytów. Jesteśmy tu i teraz. Bardzo to szanuję.
„Mam szczęście do ludzi, a kiedyś ktoś mi powiedział, że to moja zasługa, bo ich przyciągam.” – świetny opis. Skąd ci się tak zrobiło? Wydaje mi się, że przychodzi ci to zupełnie naturalnie, ale może jest też coś w tym, nie wiem, jak cię wychowano, że po prostu tych ludzi lubisz?
Mama mi kiedyś szepnęła, że z ludźmi to warto dobrze i miło, bo jeśli wróci do ciebie chociażby 20% tego, co dajesz innym, to sporo. Oczywiście z wiekiem zacząłem świadomie pielęgnować te przyjaźnie i te znajomości, które potrafią w energię zwrotną. Ale dobra rada mojej Mamy bardzo często mi przyświeca.
Wyświetl ten post na Instagramie
Wróćmy jeszcze do Szwajcarii. W sumie każdy potrafi wymienić najważniejsze miasta, kojarzy neutralność :) a co z kuchnią? Co polecasz, aby zjeść w Szwajcarii?
I tutaj nie ma konkretnej odpowiedzi. Różne regiony proponują inne dania. Wspólnym mianownikiem są na pewno sery – ale nie tylko fondue czy raclette. Te spożywa się głównie zimą. Na co dzień Szwajcarzy używają różnych serów do gotowania.
Jak widzisz współczesną modę męską? Czy w czasach kiedy w zasadzie wszystko jest dozwolone, jest łatwiej czy trudniej?
Dla mnie każda moda jest przedłużeniem osobowości. Pojawiają się kolejne mody, mniej lub bardziej świadomie ich łakniemy albo przechodzimy obok. Na pewno w modzie męskiej jest większy wybór, pojawiają się kolejne marki. I dobrze. Dla każdego coś innego.
Żeby nie było tak kolorowo, powiesz o jakiś swoich wpadkach modowych? W stylu: patrzysz na zdjęcie i myślisz „jak mogłem się tak ubrać?”.
Kto ich nie miał? To trochę jak ze starymi zdjęciami – patrzysz i myślisz: „Jak ja mogłem się tak ubrać?” Ale wtedy to był dokładnie ten moment, ten nastrój, to ja. Styl się zmienia, dojrzewa razem z nami. I pewnie jeszcze nie raz spojrzę wstecz i się uśmiechnę pod nosem.
Co byś wziął na bezludną wyspę – oprócz basenu z widokiem :) ?
A widziałeś kiedykolwiek bezludną wyspę z basenem? :)

Gaweł Czajka – Z ogromną radością karmi gości w restauracji Cały Gaweł w Sopocie. – Ale równie mocno cieszy go, gdy przepisy z Instagrama są gotowane w kuchniach w całym kraju – i coraz częściej poza nim. Lubi uszczęśliwiać brzuchy. Wierzy, że wspólne jedzenie ma znaczenie. Bo jedzenie ma łączyć, a nie dzielić.