Przeczytasz w 4 min 18 lip 2022

Jeszcze niezapisane

tekst: Filip Springer
jeszcze niezapisane
Przeczytasz w 4 min

Mam słabość do dwóch rzeczy – nowych, niezapisanych notesów i włóczenia się po miastach o świcie.

Z notesami to mam tak już od dzieciństwa i już dawno przestałem z tym walczyć. Nic na to nie poradzę, ale jestem bezbronny wobec widoku porządnego, oprawionego w sztywną oprawę notesu z gumką, który czeka na słowa. Używam takich do pracy i ten moment, w którym kończę jeden i muszę kupić, a potem rozpakować drugi, to jest zawsze małe święto. Celebruję wtedy każdą chwilę – zdzieranie folii, kartkowanie, zastanawianie się nad pierwszym zdaniem. Nie żebym miał do tego jakiś nabożny stosunek, w końcu to są tylko notesy służące mi do pracy, ale ekscytacja związana z nowym początkiem jest w tym wszystkim zawsze. Już mi to raczej nie przejdzie.

Miasto bez tłumów?

Podobnie mam z miastami. Nie lubię tłumów, organicznie ich wręcz nie znoszę, więc staram się ich za wszelką cenę unikać. Mam na to kilka sprawdzonych sposobów. Przede wszystkim staram się jeździć do miejsc, do których mało kto się w ogóle wybiera. Taka północna Jutlandia na przykład, duński koniec świata, z którego w kosmopolitycznej Kopenhadze wszyscy się trochę śmieją. Pisałem tam książkę „Dwunaste. Nie myśl, że uciekniesz” – schludne miasteczka, które przez większość doby wyglądają jak porzucona scenografia do filmu. Tam nigdy nie ma ludzi, oni zaledwie tam bywają. Niekiedy można wręcz wpaść w panikę, że jakaś tajemnicza siła ich wymiotła i właśnie zaczyna się realizować scenariusz z „The Last of Us”.

Nietypową porą

Ale ta moja niechęć do tłumów oznacza też czasami, że w konkretne miejsca jadę o bardzo dziwnej porze roku. No bo kto jedzie do takiego Mielna w listopadzie? Ja pojechałem i wcale nie żałuję. Pół Polski tak zjeździłem – od września do lutego przez trzydzieści miast, które kiedyś były stolicami województw. Podróż życia przez Tarnobrzeg, Skierniewice, Ciechanów, Suwałki, Leszno i Sieradz. Słowo honoru – w każdym z tych miast pamiętam jedno miejsce, do którego chciałbym wrócić. Mam je na zdjęciach.

Skoro świt

Najbardziej sprawdzonym sposobem na uniknięcie ludzi jest jednak włóczenie się po miastach o świcie. To działa wszędzie niezależnie od miejsca i pory roku. Wszędzie może poza Nowym Jorkiem, który jak się domyślacie z tego co napisałem wcześniej musiał być dla mnie wielkim rozczarowaniem. Niektórzy te wczesnoporanne wędrówki uprawiają po całonocnej imprezie, ale ja nigdy na takiej właściwie nie byłem. Nie sprawia mi natomiast żadnego problemu bardzo wczesne wstawanie. Gdziekolwiek jestem, wymykam się z hotelu o świcie i łażę przez godzinę, dwie po pustych ulicach. Robię to za każdym razem w moim rodzinnym Poznaniu, robię czasem w Warszawie i w każdym innym mieście, w którym przyjdzie mi spędzić noc. Fotografuję puste ulice, place targowe czekające jeszcze na rozstawienie kramów i te wszystkie turystyczne atrakcje, do których nie zajrzałbym w ciągu dnia nawet pod bronią. Jedynymi ludźmi, jakich wtedy spotykam są piekarze, złomiarze i sprzątacze. W czasie takich spacerów widzę najwięcej i fotografuje mi się najlepiej – nie tylko ze względu na zwykle lepsze światło. Po prostu nikt mi wtedy nie wchodzi w kadr. A miasto zaraz po świcie przypomina trochę czysty notes czekający na zapisanie. Mam do niego słabość.

Porada:

Fotografując w konkursie MIKROWYPRAWY – ODKRYWAJ SWOJE MIASTO! wybierz się czasem na fotograficzny spacer o świcie. Zobaczysz wtedy więcej, najbardziej opatrzone kąty i zaułki Twojego miasta ujrzysz zupełnie inaczej.
A potem (już po śniadaniu) wrzuć zdjęcia na Insta, otaguj #mikrowyprawy_pl i oznacz @answear. Do wygrania hulajnogi elektryczne spersonalizowane przez artystyczne dusze czyli Magdalenę Marchocką – projektantkę graficzną, ilustratorkę książek, twórczynię animacji oraz Karola Męczarski – streetartowca i twórca streetwearowej marki THE+UNA



O autorze artykułu:

Filip Springer – reportażysta i fotoreporter, autor 8 książek i niezliczonej liczby publikacji m.in.na łamach Polityki, Pisma, Vogue, Przekroju… Tłumaczy architekturę, kolekcjonuje wizualne absurdy, relacjonuje polski krajobraz.

Przeczytaj inne artykuły