Przeczytasz w 3 min 12 sie 2022

Mikrowyprawa herstoryczna. Sprawdź, kto wyważał nam drzwi

tekst: Anna Stelmach
Przeczytasz w 3 min

Nawet niepozorna, codziennie mijana kamienica, może kryć w sobie niesamowite historie. 

Co skrywa zwykła kamienica?

Po drodze – mijana setki razy kamienica, opatrzona tak, że już jej nie widzę. Nie byłby to pierwszy wybór na dzielnicową mikrowyprawę, a jednak… Otwarta brama zaciekawia i zaprasza, może złapię w kadr przesączone przez witraż światło? A może jakiś detal wypatrzę, duszę klatki schodowej, krakowskie azulejos utrwalę? Nie dowiem się, jeśli znów ją minę. Chcę mieć czas na takie rzeczy, więc wchodzę.

Od razu niespodzianka – w bramie jest ślad po dawnym muzeum, właściwie miniwystawa, i dosłownie wpadam w głąb historii mieszkańców. Chodzę po ich śladach, oglądam zdjęcia, czytam opisy, z każdym krokiem poznaję ich lepiej. Wiem już, że mam zaszczyt poznać ludzi niezwykłych, którzy w przestrzeni miasta istnieją wspólnie tylko tu, na muralu w podwórku: pan z wąsem, pani z kokiem, wokół nich rozsypane… zaraz, kolorowe kreski i kropki? Ach nie, to bakterie!

(Nie)zwykła rodzina

Oto Odo Bujwid – wybitny bakteriolog przede wszystkim, ale też esperantysta, filantrop, rolnik. Gdy pod koniec XIX wieku przeprowadził się z rodziną z Warszawy, Kraków nie był na nich gotowy. Ze zdjęć wnioskuję, że byli na wskroś nowocześni – żyli, jak chcieli, mimo plotek i szykan. W kamienicy przy ulicy Lubicz 34 profesor Bujwid nie tylko mieszkał wraz z liczną rodziną, ale prowadził też zakłady produkcji surowic i szczepionek, w czym – to niezwykłe – aktywnie wspomagała go żona. On za to wspierał ją we wszystkich działaniach na rzecz zrównania praw kobiet z prawami mężczyzn.

Urodzona za wcześnie

Oto Kazimiera Bujwidowa – laborantka, matka, ateistka, partyzantka ruchu feministek pierwszej fali. Wyobrażam ją sobie jako panią przy kości, szybko chodzącą, jeszcze szybciej mówiącą, bezkompromisową, przenikliwą, złośliwą, skuteczną. Ale przysięgam, wolałabym być siódmym dzieckiem Bujwidowej niż pierworodnym księcia Sapiehy! To dzięki niej dziewczęta miały gdzie zdawać maturę, to ona walczyła o wpuszczenie kobiet na uniwersytet, o ich równouprawnienie i czynne prawa wyborcze, to ona zakładała darmowe czytelnie, publikowała broszury o emancypacji, krytykowała wpływ konserwatywnych duchownych na codzienne życie. Pisała, że jedynym sensem życia kobiety jest po prostu życie…

W chwilach frustracji uważała, że urodziła się za wcześnie. Dzięki przypadkowemu wejściu do tej bramy myślę, że herstoria to również wdzięczność. Wdzięczność nie tylko za możliwość studiowania i prawa wyborcze, ale też za odwagę tych, które stanęły za sobą, widząc potrzeby kobiet nawet wtedy, gdy one ich jeszcze nie dostrzegały.

Przeczytaj inne artykuły