Przeczytasz w 4 min 22 maj 2024

Sylwia Chutnik: Matka, miłość nieoczywista

tekst: Sylwia Chutnik
Przeczytasz w 4 min

Syn nigdy nie lubił mojej książki pod tytułem „Mama ma zawsze rację.” Hm, ciekawe, dlaczego?

Oczywiście powiedzenie to jest przewrotne. Nigdy nie wierzyłam w nieomylność rodzących czy koncepcję, która zakładałaby, że każda matka ma instynkt macierzyński. Te wszystkie uogólnienia można łatwo podważyć i niewiele wtedy zostanie argumentów. Większość naszych zachowań to przecież wynik kultury, w której żyjemy. A tak się składa, że wymaga ona od kobiet funkcji opiekuńczych i nie ma tu nawet marginesu na negocjacje. Socjalizacja rusza pełną parą od małego i to przysposabianie do troski jest odpowiedzialne za rzekomy „instynkt”, a nie specjalny chromosom.

Podobnie jest z miłością do matki. To nasza kulturowa świętość. Co z tego, że w praktyce bywa różnie – podważanie tego uczucia grozi wykluczeniem społecznym. Ale podtrzymywanie miłości oznacza często ból. I to obu stron.

Jakiś czas temu wróciłam do oglądania filmu Pawła Łozińskiego „Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham” oraz powieści Vedrany Rudan „Oby cię matka urodziła”. Ta mieszanka sprawiła, że zaczęłam zastanawiać się nad tym, w jaki sposób mówimy o relacjach. Rudan znana jest w Polsce choćby z powieści „Ucho, gardło, nóż”, którą Krystyna Janda przeniosła na deski swojego teatru. We wcześniej wspomnianym przeze mnie tekście zmaga się z dwuznacznymi uczuciami względem matki.

Bo ta właśnie umiera.

Powoli odpływa w bóle fantomowe, w dziecinne roztkliwianie się nad sobą. Żąda uwagi, nadużywa dzwonka przyzywającego pielęgniarki. Nie chce chodzić, nie chce samodzielności. Pragnie śmierci, jęczy córce przez telefon: „Czy masz jakiś pomysł, dlaczego jeszcze nie umieram?”. A córka opłaca najdroższy dom opieki, tonie w wyrzutach sumienia. No bo jak to tak: oddać matkę, i to jeszcze wbrew jej woli, do domu opieki? Z drugiej strony ma swoje życie, musi pracować i nie daje rady łączyć tych wszystkich aktywności. Kocha i nienawidzi swojej rodzicielki. Nie chodzi tylko o problemy ze starością – w tle całej opowieści czai się koszmar przeszłości. Molestujący seksualnie ojciec: gbur i prostak poniżający domowników. I matka, która przecież musiała coś podejrzewać, musiała widzieć.

Mimo wszystko smażyła spokojnie kotlety albo sprzątała w pokoju. Jak wiele ojców molestuje swoje córki, zastanawia się sześćdziesięcioletnia bohaterka książki. Jak wiele matek odwraca od tego oczy? Zadra przeszłości tkwi głęboko, rzutuje na relacje i zagęszcza i tak trudną atmosferę. Bohaterka ma uczucie, że zaraz oszaleje. Matka ciągle dzwoni, ona nie odbiera telefonu. I znowu wyrzuty sumienia: przecież powinna poświęcać cały swój czas bliskiej osobie. Nie potrafi dotknąć matki, przytulić jej, czy choćby pogłaskać po głowie. Zastanawia się również, czy przypadkiem nie przesadza. Przecież udało jej się stworzyć rodzinę: ma kochającego, wyrozumiałego męża, z którym uprawia seks bez żadnej traumy i pamięci o tym, co spotkało ją ze strony ojca. Ma dzielną, piękną córkę, z którą łączy ją silna relacja. A więc molestowanie nie skrzywiło jej życia. Może więc nie było takie ważne?

Ta próba racjonalizacji swojej tragicznej historii nie działa jednak, kiedy matka zaczyna powoli odchodzić. Wtedy taśma cofa się, ukazując to, co zwykle chowa się wśród czterech ścian. Nagle przeszłość stawia stopę w drzwiach i nie pozwala wyjść z dusznej sali wzajemnych pretensji i nieprzepracowanych spraw.

A matka jęczy. Domaga się leków. Skarży się na samotność, wydzwania bez ustanku. Jej córka zaczyna się przed nią ukrywać, ale z drugiej strony niemal codziennie ją odwiedza: nawet nie wchodzi do sali, w której leży matka. Za to wypytuje personel, czy wszystko w porządku. Zależy jej, ale boi się. Dba, ale w oddaleniu. Coraz bardziej gmatwa się w historię i wie, że prawdopodobnie pewne sprawy nigdy nie zostaną nazwane i przegadane.

Już samo poruszanie trudnego tematu „oddawania” rodziców do domu opieki jest wywrotowe. Wielu z nas nadal ma wpojony nakaz podawania przysłowiowej szklanki wody tym, którzy nas urodzili i wychowali. Nawet najlepszy dom spokojnej jesieni wywołuje poczucie winy i ból. Z drugiej strony niemożność wzięcia rodziców do siebie (małe mieszkanie, obowiązki) nie pozostawia wyboru. Ale oprócz kwestii logistycznych włączają się również emocje. To, co przez lata zdążyło przyschnąć, jest na powrót rozdrapywane. W obliczu śmierci  nie następuje rozgrzeszenie. Przeciwnie – pretensje rosną. Vedrana Rudan, ale i Paweł Łoziński stworzyli dzieła tak mocno dotykające relacji matka-córka, że aby je poznać należy stanąć nad przepaścią i mocno przyjrzeć się również swoim własnym kontaktom. Pojawiają się przy tym ważne, ale bolesne pytania. Po obu stronach.

W filmie, który okazuje się odgrywanym dokumentem (o ile w ogóle taka kategoria istnieje) widać napięcia między matką a córką. Uczucia, które dopiero „wyjęte” na stół operacyjny terapii (którą prowadzi prawdziwy psycholog, profesor Bogdan de Barbaro) dają się rozłożyć na czynniki pierwsze, ale do tego trzeba odwagi właśnie każdej osoby zaangażowanej w relację. Inaczej będą ginąć w kulturowych oczekiwaniach lub emocjonalnych deficytach.

Coraz częściej pojawiają się na polskim rynku książki naukowe lub poradniki analizujące relacje matka-córka, które odzierane są z romantycznej wizji na rzecz realnych oczekiwań. Nie chodzi jednak o deptanie świętości dla samego obalenia pomnikowych narracji. To raczej szczere – wobec siebie i drugiej osoby – zastanowienie się, w jaki sposób można uzdrowić relację i sprawić, że będzie ona szczera, a nie pełna gierek i wzajemnych pretensji. Tak, to prawdziwa orka na ugorze. Robota jak przy przerzucaniu gruzu. Ale chyba warto czasem pomachać łopatą i odkryć, co tak naprawdę czai się za rodzinną fasadą.

Sylwia Chutnik – pisarka, publicystka, działaczka społeczna i wykładowczyni akademicka. Felietonistka ,,Polityki”, „Wysokich Obcasów” i  wielu portali internetowych. Laureatka nagród literackich i społecznych. Zasiada między innymi w Kapitule Nagrody im. Olgi Rok, Kapitule Obywatelskiej Naukowych Nagród “Polityki” oraz w Radzie Fundacji Feminoteka. Doktorat obroniła w Instytucie Kultury Polskiej UW.

Wokalistka punkowych zespołów. Prowadzi podcast Radio Sylwia.

Zdjęcie: Nowy Teatr

Przeczytaj inne artykuły