Przeczytasz w 8 min 24 sie 2022

„Ukraina jest przykładem dla całego świata” – Dasha Astafieva o znaczeniu piękna w czasie wojny, wolontariacie i miłości do kraju

tekst: Justyna M.
Przeczytasz w 8 min

Dasha Astafieva to popularna ukraińska modelka, piosenkarka i aktorka, która w pierwszych tygodniach rosyjskiej inwazji rzuciła wszystko, aby pomóc swojemu krajowi. Dziś, w Dzień Niepodległości Ukrainy, wspólnie z ELLE Ukraine rozmawiamy z nią o czasach wojny, sposobach radzenia sobie ze stresem oraz o tym, co myśli o modzie jako formie terapii w trudnych czasach, i jak widzi przyszłość Ukrainy.

 

Dzień Niepodległości Ukrainy od zawsze był ważnym świętem dla każdego Ukraińca – w tym roku, ze względu na rosyjską inwazję, zyskuje dodatkowe znaczenie. Walcząc o niepodległość i wolność Ukraińcy i Ukrainki każdego dnia przekonują o swojej sile i odwadze. Wśród tych, którzy działają i pomagają, prezentując swoją obywatelską postawę, jest znana modelka, piosenkarka, aktorka Dasha Astafieva. Wspólnie z ELLE Ukraine zaprosiliśmy ją do wywiadu i sesji zdjęciowej – Dasha w rozmowie z redaktor naczelną magazynu Ivanką Petrovych opowiedziała o swoim życiu w nowej, wojennej rzeczywistości.

Dasha w rozmowie z ELLE Ukraine

Answear wsparł fundację Voices of Children i Czerwony Krzyż, przekazując na pomoc Ukrainie 50 000 dolarów. Ponadto regularnie organizuje zbiórki humanitarne. Ty również, od pierwszych dni inwazji, pomagasz jako ochotniczka. Co daje ci siłę, by się nie poddawać i pomagać innym? Gdzie znajdujesz motywację do tego?

Choć może to zabrzmieć okrutnie, przed inwazją, podobnie jak wielu innych ludzi, czułam się samotna, w pewnym sensie bezwartościowa i niezaangażowana w nic ważnego.  Oczywiście, w pracy brałam udział w ważnych projektach, które pomogły mi zaistnieć, zdobyć doświadczenie twórcze, ale to wojna odcisnęła piętno na moim życiu i stała się przełomowym momentem. Po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, ze szlachetności pomagania. Dzięki temu udowadniasz sobie, że z każdym dniem stajesz się coraz lepszy. Pomoc i wolontariat stały się obecnie moim głównym zajęciem. Uratowałam siebie i pomogłam tym, którzy wypełniają swoją misję. To był dla mnie zaszczyt gotować dla naszych obrońców i być potrzebą. Teraz też staram się pomagać, ale w bardziej kreatywny sposób.

Powiedziałaś, że na początku inwazji zasypiałaś co noc z myślą, że może być twoją ostatnią. Powiedz nam, jak poradziłaś sobie z tym strachem?

Myślę, że ci, którzy myślą, że pokonali swoje lęki, są w błędzie. Nie mogę powiedzieć, że poradziłam sobie z moimi lękami, ciągle przekształcają się w inne uczucia. Strach przed śmiercią zamienia się w pragnienie ochrony bliskich. Strach przed byciem zapomnianym, przed utratą twórczego dziedzictwa – w poszukiwanie czegoś nowego, czegoś, co będzie potrzebne i pomoże ludziom przynajmniej choć w części zapomnieć o horrorze, który osiadł w każdym domu: strach o dzieci, bliskich, dom, kraj. Dlatego staram się przemienić całą przykrą energię w coś pozytywnego, pożytecznego dla mnie i ludzi,  oczach których widzę smutek. To mnie napędza.

Wiele osób zwraca się do mnie o radę. Zawsze mówię, że ludzie powinni się rozejrzeć i zauważyć, kto ich potrzebuje. Aby pomóc krajowi, nie trzeba iść na front ani wydawać dużych pieniędzy. Musisz tylko zobaczyć, kto cię w danej chwili potrzebuje. Może to być babcia na ulicy, zwierzę w tarapatach lub wojsko, któremu przekazujesz fundusze. Może to być również pomoc fizyczna, np. odbudowa zniszczonych domów na wsiach. Denerwuje mnie, że tak wielu ludzi mianowało się “informatorami”, ograniczając się tylko do przekazywania informacji zza swoich biurek. To dobra wymówka, ale musisz też pomóc fizycznie i psychicznie.

Jak regenerujesz swoje siły, emocje?

Każda osoba doświadczająca stresu musi znaleźć własne lekarstwo. Dla mnie to przyroda, rześkie spacery, gotowanie i wędkowanie. To ostatnie odgania ode mnie złe myśli, pomaga poprawić nastrój i popracować nad swoimi umiejętnościami. Radzę każdemu poświęcić trochę czasu dziennie na to, co kocha.

Jak radzisz sobie z lękiem, apatią i wstrzymaniem dotychczasowego życia?

Pierwszą rzeczą, która mnie pociesza, jest świadomość, że są ludzie, którzy są w znacznie gorszej sytuacji –  to jest zdecydowana większość ludzi, których znam. Każdy z nas doświadczył pogorszenia swojego stanu psychicznego, emocjonalnego. Czasem wydaje mi się, że nic nie ma sensu, czasem – że wszystko, co robię, nikomu się nie przyda. Jestem bardzo zirytowana, negatywnie reaguję na codzienne zadania, prośby o pomoc, niekończące się spotkania. Ale rozumiem, że w czasie wojny trzeba myśleć o czymś ważniejszym. Dlatego staram się radzić sobie ze swoim stanem emocjonalnym i robić to, co w spokojnych czasach sprawiało mi przyjemność: czytać, spacerować z moimi psami, zwracać większą uwagę na bliskich i robić coś pożytecznego na co dzień.

Jak znaleźć chęć do życia, pomimo wojny?

Przed inwazją każdy miał swoje plany i marzenia. Mimo to dostrzegałam też, że wiele osób żyło w pustce. Wojna pokazała, jak ważne jest odnalezienie siebie, dostrzeżenie się nawzajem, odszukanie w sobie mocy i umiejętności, które przydadzą się Tobie, Twoim bliskim, krajowi, światu. Jeśli nie chcesz chwycić za broń, możesz pomóc planecie, ratować zwierzęta lub pomagać osobom starszym. Wbrew pozorom wojna pomogła wielu ludziom odnaleźć siebie i swój cel.

Co daje Ci szczęście?

Proste rzeczy. Budzę się rano i uświadamiam sobie, że dziś żyję, że na dworze jest ładna pogoda, słyszę głosy rodziców, wychodzę na spacer z psami, mam kilka wolnych godzin wieczorem na wędkowanie lub coś innego, co lubię. Teraz doceniłam prace domowe – gotowanie, przygotowanie lemoniady, dżemu (który zrobiłam pierwszy raz w życiu). Cieszę się też, że moja babcia żyje. Często rozmawiam z nią przez telefon i proszę ją o przepisy. A dla mnie takie cenne chwile składają się na chęć życia, uśmiechu, spróbowania czegoś nowego. Zobaczymy, jak będzie w czasie pokoju, ale wcześniej nie docenialiśmy tych drobnych zwyczajnych rzeczy tak bardzo, jak teraz.

Co rozumiesz jako patriotyzm i co oznacza dla Ciebie to słowo?

Patriotyzm to umiejętność zebrania się w chwilach ważniejszych niż twoje pragnienia. To bezpieczeństwo kraju, bliskich, świata, dbanie o sprawy narodowe i historyczne – o rzeczy, dzięki którym zachowujemy naszą historię i tożsamość. To także dbanie o nowoczesną kulturę i zachowanie dziedzictwa nabytego przez lata istnienia wolnej, niepodległej Ukrainy.

Mimo wojny świetnie wyglądasz. Jak dbasz o siebie w tym trudnym czasie?

Rytuały self-care od dawna stały się dla mnie nawykiem. Lubię dbać o siebie, bliskich i psy. Pocieszam się, kiedy czeszę swoje psy, kąpię je, dbam o ich oczy, łapy. Swoją drogą mają ogromny arsenał kosmetyków przeznaczonych do ich pielęgnacji.

Mam też cały batalion ulubionych rzeczy, które pomagają mi dbać o siebie i uśmiechać się do swojego odbicia w lustrze. Jestem przyzwyczajona do studiowania składu produktów kosmetycznych, interesuję się nowymi produktami kosmetycznymi, czytam ich recenzje. Jestem dumna z mojej kolekcji kosmetyków. Jestem jak łowca rzadkich olejków, kosmetyków organicznych. Uspokaja i ratuje mnie to.

W pierwszych dniach inwazji nie chodziło o piękno i modę, choć z biegiem czasu kobiety starały się znów poczuć się pięknie. Jak wyglądał ten proces? Jak Ty teraz podchodzisz do kwestii mody i urody?

Na początku tak naprawdę nie chodziło o modę i urodę, choć moja walizka w 30% składała się z  produktów do higieny osobistej – spakowałam nawet maskę ​​do spania, której nigdy nie potrzebowałam. Przez ponad miesiąc nawet nie myślałam o pięknie, bo byłam w szoku i stresie. Nie przejmowałam się ubraniem, nosiłam ten sam dres, który tylko prałam. Wtedy zdałam sobie sprawę, że dbanie o siebie, chociażby robienie makijażu, pomaga mi podnieść się na duchu i poczuć się kobietą. Nawet kiedy miałam obierać ziemniaki w kuchni, robiłam makijaż. Polepszało mi to nastrój, cieszyły mnie komplementy żołnierzy, którzy przychodzili po jedzenie. Nigdy nie lubiłam robić makijażu tak bardzo, jak podczas wojny, bo dla mnie była to namiastka minionego, zwyczajnego życia.

Czy takie rzeczy, jak chociażby moda, faktycznie działały terapeutycznie w tym okresie?

Mogę was o tym zapewnić z własnego doświadczenia. W pierwszych dwóch miesiącach inwazji nosiłam ten sam dres ukraińskiej marki. Zwykły, czarny, oversize. Traktowałam go jako talizman, jako czepek, w którym się urodziłam. Potem, kiedy zaczęłam opowiadać swoją historię z ostatnich miesięcy,  otrzymałam wiele prezentów od ukraińskich projektantów, w tym wielu moich przyjaciół. To bardzo motywujące. Dostrzegłam pasję tych ludzi, którzy robią to, co kochają i tworzą naprawdę wysokiej jakości, stylowe rzeczy. Teraz przerzuciłem się na ukraińskie marki. Lubię zwłaszcza rzeczy w stylu etnicznym. Z przyjemnością polecam moim przyjaciołom i fanom utalentowanych projektantów, którzy obecnie ratują naszą kulturę i tworzą współczesną historię.

Stylizacje, w których pojawiłaś się w naszej sesji, są połączeniem marek premium i ogólnodostepnych. Jakie są Twoje osobiste nawyki lub preferencje związane z modą? W jakich kolorach, markach i w jakim stylu najlepiej się czujesz?

Myślę, że każda nowoczesna kobieta lubi zarówno marki premium, jak i produkty z niższej półki cenowej. Teraz, bardziej niż kiedykolwiek, chcę czuć się tak, jak w wieku 16-20 lat. Dlatego projektanci, którzy tworząc np. oversize’owe dżinsy czy sneakersy inspirowane stylem sprzed dekady czy dwóch, robią na mnie duże wrażenie. Lubię sklepy multibrandowe, ponieważ mają w swoim asortymencie naprawdę utalentowanych projektantów, są idealną opcją dla osoby zapracowanej, która może wszystko znaleźć w jednym miejscu. W tego typu ubraniach czuję się komfortowo i jednocześnie jak piękna, nowoczesna, wolna kobieta. To był dla mnie zaszczyt współpracować z Answear i ze stylistką Natalią Osadchą, która ma nienaganny gust. Do sesji wybrano wiele młodzieżowych ubrań, ale Natalia powiedziała mi: „Nie martw się, pokażę ci, jak dobrze to połączyć” – a wynik mile mnie zaskoczył.

Jak opisałabyś ukraińską kobietę? 

Jest bardzo różnorodna. Wiele dostrzega, potrafi kochać, zamyka oczy na straszne rzeczy. Ukrainka jest bardzo utalentowana, opiekuńcza i zawsze dobrze wygląda. Nic tak nie hartuje ludzi jak wojna. Jestem dumna z kobiet, które oddały się  pomaganiu, wolontariacie, misjach humanitarnych, pracy wojskowej.

Uważam, że ukraińskie kobiety są przykładem dla całego świata.

Czy uważasz, że nowoczesna kobieta powinna być silna, piękna i jednocześnie zawsze stylowa?

Siła nowoczesnej Ukrainki polega na tym, że swoją nieustanną pracą i chęcią stawania się lepszą udowadnia całemu światu, że jest silna, nowoczesna i stylowa. Piękno nie łączy się z zaniedbaniem. Każdy, kto trochę się starzeje, to rozumie. W dzieciństwie nie masz nawyku dbania o siebie, ale kiedy dorastasz, zdajesz sobie sprawę, że to dużo pracy, która będzie zauważalna i namacalna.

Jak widzisz przyszłość Ukrainy? Jak chciałabyś zobaczyć swój kraj za 10 lat?

Mam nadzieję, że w przyszłości Ukraina pozostanie równie wolna i niepodległa w swoich pragnieniach i celach. Z tymi samymi pięknymi, wspaniałymi ludźmi, którzy jednoczą się i czynią cuda, które zadziwiają cały świat.

Jak planujesz uczcić zwycięstwo Ukrainy?

Mam nadzieję, że w tym dniu wszyscy będziemy ubrani w ukraińskie stroje. Osobiście lubię ukraińską biżuterię, ubrania, a zwłaszcza te będące spuścizną przodków – wyroby z ręcznie robionym haftem. Nawet w tym strasznym czasie dodałem do swojej kolekcji biżuterię i odzież w tym stylu. W dniu zwycięstwa na pewno założę coś z haftem ukraińskim.

Czego życzysz Ukraińcom w Dniu Niepodległości? 

W tym dniu chciałabym życzyć Ukraińcom poczucia niezależności, godności i dumy. Chciałabym, żeby czuli się prawdziwymi super bohaterami, a wszystko, o co walczymy, było przykładem dla całego świata. Naród ukraiński jest niezłomny, a Ukraińcy silni i utalentowani. Mogę śmiało powiedzieć, że Ukraińcy to najlepsi ludzie na świecie. Chwała Ukrainie!

Oryginalny wywiad ukazał się w ELLE.ua >>>

Przeczytaj inne artykuły