
Kolejny dzień na Sri Lance, kolejne przypadkowe spotkanie przy mrożonej kawie i kolejna myśl… ile jest kobiecości w kobiecości w XXI wieku?
Siedzę z grupą nowo poznanych kobiet. Wpadłyśmy na siebie, wszystkie w tej samej surferskiej miejscowości, i skrzyknęłyśmy się na spontaniczne spotkanie. Są fantastyczne – atrakcyjne, otwarte, z poczuciem humoru, dużo podróżują po świecie i chcą go poznawać. Są różne, każda ma swoją historię i życiową drogę. Łączy je jedno – tragikomiczne relacje z mężczyznami.
Trzeba o tym chwilę posłuchać, żeby uwierzyć, że obecna dynamika relacji damsko-męskich na świecie (dokładnie tak, bo okazuje się, że w każdym kraju i niezależnie od kultury, jest podobna) jest tak beznadziejna, do niczego nie prowadzi i praktycznie nie pozwala na stworzenie wartościowych, głębokich i długoterminowych relacji. To chyba jakaś plaga, bo każda z nas ma lub zna podobne historie o nieudanych relacjach i związkach. Jakby nasze życia toczyły się wedle kilku sztampowych scenariuszy „kopiuj – wklej” opowiadających o związkach.
Czy te piękne kobiety się poddają? A skąd! Ciągle próbują, ale wbrew nieprzychylnym stereotypom, sugerującym, że za wszelką cenę próbujemy zmienić faceta i ukształtować go na swoją modłę, one szukają winy w sobie i coraz to nowych sposobów, by stać się lepszymi kobietami dla potencjalnych partnerów.
Sposoby są coraz bardziej wymyślne, bo w XXI wieku już nie wystarczy być zadbaną, interesującą, kochającą, wspierającą, ciepłą, inspirującą, niezależną, mądrą, samodzielną …, mam wymieniać dalej? Wiemy wszystkie, że ta lista się nie kończy.
Popularna ostatnio jest pomoc szamanki – opowiada mi jedna z koleżanek. Na czym to polega – pytam?
Okazuje się, że aby stać się bardziej atrakcyjną dla płci przeciwnej, należy popracować nad poziomem energii kobiecej – zwiększyć ją w sobie, i zdecydowanie zmniejszyć tę męską, bo jeśli kobieta ma jej za dużo – odstrasza to mężczyzn.
Dla wyjaśnienia: męska energia to energia samodzielności, zapobiegliwości, zdecydowania i sukcesu …
Te cechy nie są kobiece, nie mogą do nas nie pasować, jak masz ich za dużo, tzn. że to jest błąd systemu, który trzeba szybciutko naprawić, zanim biedny mężczyzna i jego męskość nie poczują się zagrożone.
Szamanka daje na to mantry, by być bardziej kobiecą i mniej męską.
No to okadzamy się, mantrujemy, kupujemy kryształy i przepraszamy, że stałyśmy się „za bardzo”. Nikt nas nie pyta, co do tego doprowadziło i że widocznie faceci nie przynieśli do wspólnej piaskownicy wystarczająco męskiej energii, żebyśmy mogły mieć w sobie tylko tę „kobiecą”. Cokolwiek to znaczy.
A czy jacyś mężczyźni też do niej chodzą – pytam?
Czy też poświęcają czas, pieniądze i energię, żeby stać się bardziej kobiecymi dla męskich kobiet? Czy oni przepraszają i odprawiają mantry, że są „za mało”?
Co się dzieje ze współczesnym światem, że kobiety są zmuszane do robienia rzeczy kuriozalnych oraz wytracania swojej energii i potencjału, aby komuś było łatwiej, milej i przyjemniej?
Ktoś chamski powie: śmierdzi tu desperacją. A ja się zgodzę, że jest to desperacja, ale nie żeby „upolować faceta”, jak myśli się w naszym świecie o singielkach, ale desperacka potrzeba bycia docenioną, kochaną i ważną dla drugiego człowieka. To desperacja, by być człowiekiem z krwi i kości. To nie jest negatywne, to najpiękniejsze co mamy w sobie jako ludzie – dokładnie ta potrzeba kochania i bycia kochanym. I nikt nie powinien musieć tej potrzeby w sobie zmieniać i tłumić.
Nikt nigdy nie powinien czuć się przegranym albo dziwnym, chcąc mieć to, w czym jako homo sapiens jesteśmy wyjątkowi i do czego jesteśmy stworzeni. To jest piękne, a nie żałosne, jak społeczna narracja kieruje się w stronę kobiet nawigujących w relacjach współczesnego świata randkowania.
Swoją drogą, nigdy nie słyszałam, żeby mężczyznę, który chce znaleźć partnerkę, miłość i prawdziwą relację nazwano desperatem. Taki mężczyzna jest wyjątkowy, wspaniały, dojrzały i oczywiście – męski. Te podwójne standardy XXI wieku wchodzą naprawdę na kolejny poziom.
Jedna myśl nie daje mi też spokoju: czy współczesna kobieta XXI wieku to ta w wersji, która najlepiej się nagina do standardów, podąża za tłumem i umie dopasować? Bo zaczynam mieć wrażenie, że tylko ta wersja jest obecnie akceptowana.
Z okazji Dnia Kobiet (i nie tylko), życzę nam Dziewczyny, abyśmy podarowały sobie możliwość bycia sobą i taką kobiecość, jaką chcemy. Bez konieczności odprawiania szamańskich mantr, żeby było nas „mniej”.

Alex Jaskółowska – podróżniczka, blogerka, autorka książek. Odwiedziła ponad 100 krajów na 6 kontynentach. Z wykształcenia jest psychologiem społecznym. Studiowała i pracowała naukowo m.in. w Korei Południowej, Japonii, Australii, Stanach Zjednoczonych i Włoszech.
Wierzy w to, że podróżowanie jest jednym z najlepszych sposobów, żeby poznać siebie i innych ludzi, a także nauczyć się, że istnieje więcej niż jeden model na życie.
Przeczytaj więcej tekstów Alex Jaskółowskiej na blogu Travel nad Keep Fit.