Przeczytasz w 4 min 22 gru 2022

Śnieg w polskim malarstwie. Najpiękniejsze mroźne pejzaże

tekst: Justyna Stasiek-Harabin
Przeczytasz w 4 min

Bez względu na to, czy kochacie zimę, czy nie przepadacie za białym szaleństwem, piękne zimowe pejzaże z pewnością przypadną Wam do gustu. Polskie malarstwo obfituje w wyjątkowo urokliwe dzieła sztuki, które zachwycają i przenoszą w zupełnie inny, śnieżny świat bez marznięcia i wychodzenia z domu.

Stanisław Witkiewicz, „Jesieniowisko”, 1894, Muzeum Narodowe w Krakowie

„Jesieniowisko” to ponowny wypas owiec na tatrzańskich polanach i halach odbywający się późną jesienią. Obraz o takim tytule autorstwa Stanisława Witkiewicza to jeden z piękniejszych i bardziej nastrojowych zimowych pejzaży tatrzańskich. Artysta namalował go w czasie, gdy mieszkał w Zakopanem i leczył gruźlicę. Wyjątkowy nokturn przedstawia pasterza, który wraz ze stadem owiec przemierza zaśnieżone hale. Towarzyszy mu kobieta w czerwonej chustce, która zamyka pochód. Nie widzimy ich twarzy, artysta zarysował nam jedynie ich niewielkie sylwetki widziane z góry, otoczone lasem i pustą śnieżną przestrzenią. Granat tatrzańskiej nocy delikatnie rozświetla trzymana przez mężczyznę lampa. Ulokowanie tej sceny w nocy sprawiło, że obraz ma tajemniczy, niepokojący nastrój, spotęgowany poprzez otoczenie wysokich gór.

Józef Chełmoński, „Kuropatwy”, 1891, Muzeum Narodowe w Warszawie

Gdy Józef Chełmoński malował tytułowe „Kuropatwy” miał już za sobą kilkuletni pobyt m.in. w Paryżu i w Monachium. Od miejskiego przepychu artysta wolał spokój polskiej wsi, dlatego postanowił przeprowadzić się do skromnego dworu w Kuklówce na Mazowszu. Wszechobecna dzika natura wywarła na Chełmońskiego ogromny wpływ, przyczyniając się do zmiany jego spojrzenia na sztukę. Malarz bardzo wiele czasu spędzał w plenerze, obserwując i kontemplując przyrodę, którą z wielką chęcią uwieczniał na niezwykle nastrojowych płótnach. Jego nietypowy, samotny tryb życia, mocno zespolony z naturą, sprawił, że Chełmoński był uznawany w środowisku artystycznym za dziwaka i odludka, który od salonowych uciech woli życie prostego chłopa. Jego „Kuropatwy” z 1891 roku zdobyły uznanie na Międzynarodowej Wystawie Sztuki w Berlinie. Trzeba przyznać, że ascetyczna, asymetryczna kompozycja była w przypadku malarstwa Chełmońskiego nowością i budzi skojarzenia ze sztuką japońską oraz symbolizmem w sztuce.

Julian Fałat, „Pejzaż zimowy z rzeką i ptakiem”, 1913, Muzeum Narodowe w Warszawie

Julian Fałat wielokrotnie powracał w swojej twórczości do przedstawiania zimowej rzeki. Czasami urozmaicał ten motyw, wprowadzając dodatkowy akcent. np. w postaci lecącego ptaka, który w tym przypadku dynamizuje kompozycję. Fałat w mistrzowski sposób potrafił oddać fakturę i ciężar śniegu, który świetnie kontrastuje z błękitem nieba oraz barwą mroźnej wody. Artysta wybrał do uwiecznienia piękny, słoneczny dzień, co pozwoliło mu wykazać się malarską wirtuozerią podczas malowania światła.

Stefan Filipkiewicz, „Wiosna z Tatrach”, 1904, Muzeum Narodowe w Kielcach

Stefan Filipkiewicz był jednym z bardziej utalentowanych uczniów słynnego pejzażysty Jana Stanisławskiego. Swoje tatrzańskie pasje realizował już jako młody artysta i kontynuował ten malarski temat będąc dojrzałym twórcą. Obraz „Wiosna w tatrach” to pejzaż przedstawiający moment późnej zimy lub wczesnej wiosny, kiedy śnieg nadal utrzymuje się w wysokich górach. Artysta, aby stworzyć dzieło, wybrał się w wyższe partie Tatr wraz ze sztalugą i przyborami malarskimi. Zdecydował się uwiecznić fascynujący, wieloplanowy widok na Mały Kozi Wierch, Świnicę i charakterystyczny Kościelec przesłoniony Kopą Magury.

Jan Stanisławski, „Zakopane w zimie”, 1906, Muzeum Narodowe w Krakowie

Jan Stanisławski uznawany jest za jednego z najsłynniejszych polskich pejzażystów polskich. Kojarzony jest zwłaszcza ze wspaniałych krajobrazów, malowanych w sposób wrażeniowy na płótnach o niewielkich formatach. Do takich należy pejzaż „Zakopane w zimie”, który posiada wymiary 16 x 21 cm. Artysta był wielkim miłośnikiem Tatr, które uwieczniał o każdej porze roku. Stanisławski stworzył zimowe dzieło oszczędne w wyrazie, bazując jedynie na kilku odcieniach bieli i błękitów. Dużą rolę, podobnie jak u Fałata, odgrywa tutaj odbijające się od śniegu światło, które sprawia, że jest to niezwykle pogodny i subtelny w wyrazie obraz.

O autorce artykułu:

 

Justyna Stasiek-Harabin – historyczka sztuki, muzealniczka, autorka bloga o sztuce „Minerva”, redaktorka w kwartalniku „Artysta i sztuka”. Miłośniczka malarstwa XIX-XXI wieku i polskiego wzornictwa powojennego. W sieci znana zwłaszcza z pokazywania wartościowej sztuki oraz opowiadania o niej przez pryzmat emocji i osobistych odczuć. Uwielbia spędzać czas w muzeach i z powodzeniem zachęca do tego innych.

Przeczytaj inne artykuły