Przeczytasz w 5 min 25 lip 2023

Jolanta Gawęda: Reagujmy na przemoc, wspierajmy kobiety

tekst: Sara
Jolanta Gawęda
Przeczytasz w 5 min

Answear.LAB po raz kolejny zabiera głos w dyskusji na temat praw kobiet. Tym razem, podczas “Co Jest Grane Festival Answear.LAB”, marka zorganizowała charytatywny performance. Zachęciła festiwalowiczów do zaprotestowania przeciwko przemocy i zakrycia napisu “Nie mamy zgody na przemoc” pozytywnymi słowami, zamieniając je w hasło “Mamy moc”. Realnym efektem działań było wsparcie Fundacji Feminoteka, pomagającej kobietom doświadczającym przemocy. O pracy organizacji rozmawiamy z Jolantą Gawędą, wiceprezeską Feminoteki.

Przemoc to powszechne zjawisko, ale wciąż nieuświadomione. Jak wpływa to na kobiety, które jej doświadczają?

Jolanta Gawęda, wiceprezeska Fundacji Feminoteka: Wiele z nich nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, że na co dzień funkcjonują w przemocowym środowisku. Niedawno brałam udział w jednym z najważniejszych badań w Polsce dotyczących molestowania i przemocy seksualnej. Ankietowane zapytano o to, czy doświadczają lub doświadczyły kiedykolwiek takiego rodzaju przemocy. Najczęściej zaprzeczają. Dopiero gdy prowadzący badanie zaczyna wymieniać konkretne zachowania oprawców, część kobiet uświadamia sobie, że rzeczywiście ich doświadczyła. To dla nich spore zaskoczenie.

Dlaczego same nie widziały wcześniej problemu?

Na przemoc seksualną składa się całe spektrum zachowań. Nie jest ona bowiem wyłącznie niechcianym dotykiem. Wiąże się m.in. z molestowaniem w przestrzeni publicznej – ostentacyjnym zaczepkami czy wulgarnymi komentarzami. Wydarza się w relacjach, nawet tych z pozoru udanych, kiedy seks staje się kartą przetargową, a kobieta musi odpłacać czułością choćby za zakupy lub myśli, że musi zgadzać się na współżycie nawet wtedy, kiedy tego nie chce. Od lat mówimy kobietom, żeby były miłe, uległe, nie egzekwowały niesprawiedliwości i nie żądały, żeby ich prawa były respektowane.

Tłumaczy się nam, że komentarze dotyczące wyglądu powinnyśmy odbierać jako komplement, traktować jako powód do dumy.

To prawda, otoczenie wpaja nam, że powinnyśmy być zadowolone, gdy słyszymy z ust obcych ludzi takie zaczepki, ponieważ są wynikiem zainteresowania ze strony mężczyzn, a przecież jest to coś, czego mamy pragnąć ponad wszystko. Wyrażenie niezadowolenia z powodu komentarzy dotyczących wyglądu nierzadko wywołuje u zaczepiających agresję. Uważają bowiem, że jesteśmy niewdzięczne i nie doceniamy komplementów. Dlatego tzw. catcalling wywołuje dyskomfort u kobiet. Z jednej strony uwagi przechodniów są dla nich przekroczeniem granicy, a z drugiej społeczeństwo daje na nie przyzwolenie.

I to przyzwolenie dotyczy kobiet w każdym wieku.

Ostatnio prowadziłam zajęcia z nastolatkami. Jedną z rzeczy, które podniosły na spotkaniu, była skuteczna reakcja na zaczepki mężczyzn, jakie słyszą na ulicy. Trudno uwierzyć w to, że 16-latki muszą mierzyć się tego typu problemami. Myślę, że o tym zjawisku powinno się przede wszystkim uświadamiać mężczyzn, żeby zdali sobie sprawę z tego, co robią. Tymczasem kobiety żyją w opresyjnym środowisku, i to jak widać, od najmłodszych lat.

Do tego dochodzi też wychowywanie młodych kobiet w przeświadczeniu, że dorosłej osobie, należy się zawsze szacunek, bez względu na okoliczności.

Sprzeciwianie się takiemu rodzajowi przemocy jest trudne na wielu poziomach.

W tym roku otworzyłyście pierwszy w Polsce Punkt pomocy dla kobiet po doświadczeniach przemocy seksualnej. Jak funkcjonuje ten ośrodek?

Wspieraniem kobiet po doświadczeniach przemocy seksualnej zajmujemy się od wielu lat. Ośrodek jest naszym nowym obszarem aktywności, ale od dłuższego czasu kompletowałyśmy zespół ekspertek. Mamy też grono asystentek, które mogą z osobą pokrzywdzoną wybrać się do szpitala czy na komisariat. Punkt pomocy działa na ten moment w Warszawie, ale mamy nadzieję, że inne organizacje zainspirują się naszymi działaniami, tak jak my poszłyśmy w ślady koleżanek feministek z Anglii, Irlandii, Hiszpanii czy Francji.

Ośrodek to miejsce, w którym dyżuruje ginekolożka, położna, pracowniczka socjalna i specjalna asystentka. Kobieta, która się do nas zgłasza, otrzymuje kompleksowe wsparcie bez konieczności pielgrzymowania po placówkach czy instytucjach. Nasze pracowniczki są przygotowane do tego, żeby pobrać próbki, zabezpieczyć dowody, opisać doświadczenia pokrzywdzonej. Mamy też kontakt z policją, która takie zgłoszenie przyjmie. Answear.LAB także wspomógł funkcjonowanie Punktu, zapewniając Feminotece ubrania dla kobiet, w które mogłyby się przebrać po takim zdarzeniu.

To holistyczne podejście i ważny proces. W końcu kobietom po doświadczeniach przemocy trudno jest odwiedzać te wszystkie miejsca samodzielnie, kilkukrotnie wracając do traumatycznych wspomnień.

Na takiej kompleksowej opiece bardzo nam zależy. Nie wyobrażam sobie, żeby kobieta po takich przejściach szła sama na SOR, stała w kolejce, a potem mówiła o swoich przeżyciach w recepcji, u lekarza i jeszcze na komisariacie policji. Krążąc po tylu instytucjach, nie zawsze trafi na osoby, które są w stanie w kompetentny sposób ją przyjąć. Nietrudno się domyślić, że te realia powstrzymują kobiety przed składaniem zeznań o popełnieniu przestępstwa.

Na zjawisko przemocy składają się nadużycia fizyczne, psychiczne czy ekonomiczne. Z jakimi historiami kobiety zgłaszają się do Fundacji Feminoteka?

Osobiście dyżuruję na telefonie pomocowym. Praktycznie na każdej takiej zmianie mam do czynienia z całym przekrojem zjawiska przemocy. Kobiety kontaktujące się z fundacją potrzebują wsparcia z najróżniejszych powodów. Jest to np. przemoc ekonomiczna rozumiana zarówno jako niealimentacja, życie w skrajnie niekorzystnych warunkach finansowych. W takiej sytuacji kobiety zmuszone są do mieszkania z partnerem, proszenia go o pieniądze, a nawet odcinane są od mediów – bieżącej wody oraz ogrzewania.

Często w fundacji do czynienia mamy z przemocą domową. To taki rodzaj krzywdy, który obejmuje wszelkie możliwe rodzaje nadużyć, ponieważ życie pokrzywdzonej całkowicie zależy od oprawcy. Mechanizmy przemocy domowej są dobrze przebadane i opisywane od dziesiątek lat. Jednym z nich jest manipulacja, przez którą kobiecie trudno wyjść ze związku. Do tego dochodzi zjawisko miesiąca miodowego, występującego po wybuchach agresji partnera. Wtedy pokrzywdzone są przekonane, że w zachowaniu przemocowca zajdzie w końcu diametralna zmiana. To się najczęściej nie dzieje. Osoby żyjące w przemocowych relacjach są uzależnione od ciemiężyciela w różnych obszarach – finansowym, emocjonalnym i psychicznym. Prawdę o toksycznej relacji poznają w różnych momentach. Czasem dzieje się to tuż po pierwszej awanturze, czasem po wielu latach tworzenia relacji, gdy przemoc przechodzi na dzieci.

Na jaką pomoc mogą liczyć kobiety, które się z wami kontaktują?

Dzwonią do nas kobiety w dwóch sytuacjach: gdy nie są przekonane, czy rzeczywiście doświadczają przemocy oraz gdy wiedzą już, z czym się mierzą i potrzebują konkretnego wsparcia. W pierwszym przypadku potrzebują głównie rozmów naszych psycholożek i terapeutek, żeby nazwać to, czego właśnie doświadczają oraz ustalić priorytety działania. Nieumiejętność identyfikacji sytuacji jest bardzo znamienna w przemocowych relacjach. Druga grupa kobiet jest zazwyczaj tuż przed złożeniem zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa i kontaktują się przede wszystkim z naszymi prawniczkami.

Wspomniałaś, że nieczęsto zdają sobie sprawę z tego, że tkwią w przemocowej relacji. Rolę w tym uświadamianiu powinno mieć też po części ich otoczenie. Nie każdy jednak decyduje się interweniować, gdy zauważa sygnały, które świadczyłyby o przemocy domowej.

W społeczeństwie panuje przekonanie, że nie należy mieszać się w prywatne sprawy rodziny. Pamiętajmy jednak, że przemoc domowa to jedno z okrutniejszych przestępstw. Reagujmy na nią, bo tylko w ten sposób możemy wyrwać kobiety z przemocowego kręgu. Na stronie internetowej Feminoteki znajduje się poradnik, opisujący proces wspierania osób doświadczających przemocy w rodzinie. Jeśli wiemy, że w takim domu przebywają dzieci, warto od razu powiadomić Ośrodek Pomocy Społecznej.

W innym przypadku postarajmy się dać znać poszkodowanej, że widzimy, co się dzieje. Nie trzeba przerywać awantury, stawać między agresorem a ofiarą i narażać się na niebezpieczeństwo. Wystarczy zapukać w drzwi i powiedzieć, że doskonale słyszymy, co się za nimi dzieje. Wtedy kobieta ma świadomość, że nie jest sama i w razie potrzeby otrzyma pomoc. Liczą się nawet niewielkie gesty, które pokazują wsparcie. Nie bądźmy obojętni wobec przemocy.

Przeczytaj inne artykuły