Przeczytasz w 7 min 04 sty 2024

Kamila Szczawińska: Dbam o relacje z ludźmi

tekst: Sara
Kamila Szczawińska
Przeczytasz w 7 min

– Nie zamieniłabym mojego życia na żadne inne. Wiem, że kiedyś przyjdzie czas na odpoczynek. Nie staram się przyśpieszać tego momentu – mówi Kamila Szczawińska, jedna z najbardziej docenianych polskich modelek oraz bohaterka sesji wizerunkowej kolekcji „Focused and Fabulous” marki Answear.LAB.

Sara Przepióra: Jesteś Focused and Fabulous?

Kamila Szczawińska: Jak najbardziej, ale takie poczucie przyszło do mnie z czasem. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że jestem skoncentrowana na tym, co robię w życiu. Mam określony cel i realizuję go krok po kroku. Oczywiście zdarzają się jakieś przypadki po drodze, które od tego celu na chwilę mnie odwodzą i pochłaniają moją uwagę. Staram się jednak żyć tu i teraz, czerpać z codzienności piękno i dobro. Zachowuję przy tym równowagę między byciem Focused and Fabulous, a przeżywaniem każdego dnia na własnych zasadach.

Na czym polega ta równowaga?

Oprócz skupiania się na szczęśliwych momentach pozwalam sobie także na chwile słabości. Równowaga pomiędzy tymi dwoma stanami jest dla mnie istotna. Pozwala bowiem na zajrzenie w głąb siebie, refleksję i wyciągnięcie wniosków na przyszłość.

Kiedyś znacznie trudniej przychodziła mi ta wewnętrzna analiza. Początek kariery w branży modowej był niezwykle intensywny. Po siedmiu latach wyczerpującej pracy poczułam, że muszę się zatrzymać.

Kiedy dokładnie zdałaś sobie z tego sprawę?

Gdy mój organizm zaczął wołać o pomoc. Przemęczenie dało się we znaki. Odbywałam 120 lotów rocznie, nie miałam życia towarzyskiego i rodzinnego. Nie mogłam niczego zaplanować w czasie prywatnym. Wszystko wokół mnie działo się nagle i przypadkowo. Miałam wrażenie, że gdzieś tam na świecie ktoś postanowił, że będę pracować akurat w tym momencie i musiałam tak zrobić.

W pewnym momencie tej ciągłej eksploatacji poczułam, że nie dam już rady pędzić wciąż do przodu. Wyzwaniem było wtedy nawet wyjście z domu. Za każdym razem, gdy myślałam o tym, że mam przejść przez próg mieszkania, zaczynałam się dusić. Po wielu wizytach u lekarzy specjalistów okazało się, że walczę z zaburzeniami lękowymi, które są efektem intensywnej pracy. Poza tym fatalnie znosiłam samotność na długich zagranicznych kontraktach. Jestem bardzo rodzinną osobą. Przebywanie z tymi, których kocham, to dla mnie niezwykle istotny element budowania bezpieczeństwa.

Co poczułaś, gdy już się zatrzymałaś?

Czułam, jakbym wysiadła z rozpędzonego pociągu. Zakończenie tego szalonego epizodu było na początku dziwne, później przyjemne, aż w końcu pozostawiło we mnie uczucie pustki. Współczesny, szybki świat sprzyja uzależnieniu od ogromnych emocji, adrenaliny i wypełniania czasu mnóstwem mniej lub bardziej ważnych obowiązków. Trudno jest po takim zawodowym sprincie odnaleźć się w normalnym życiu. Zwłaszcza gdy doświadcza się go w bardzo młodym wieku. Modelka musi bowiem wypracować sobie dystans emocjonalny do własnej kariery.

Dlaczego to takie ważne?

Otrzymanie zlecenia nie zależy wyłącznie od jej wyglądu czy umiejętności, ale przede wszystkim pomysłu zleceniodawcy na konkretną kampanię. Casting nie zawsze zakończy się więc sukcesem, ale to nie znaczy, że jesteśmy niewystarczające. Konkurowałyśmy w końcu z wieloma innymi modelkami i najzwyczajniej w świecie wygrała dziewczyna, która lepiej wpisywała się w koncepcję projektu. Dojrzałość polega na pogodzeniu się z odrzuceniem i wyciągnięciem wniosków z konstruktywnej krytyki.

W młodym wieku zazwyczaj brakuje nam takiej perspektywy.

Dlatego tak trudno było mi nadążyć za tym, co dzieje się wokół. Ponadto każdy dzień w pracy diametralnie się od siebie różnił. Każde zlecenie wykonywałam z inną grupą ludzi. Musiałam na nowo udowodnić komuś, że jestem kompetentna i mam ciekawą osobowość. Nie mogłam pozwolić sobie na chwilę słabości. Zawsze miałam prezentować się nienagannie, tryskać energią i charyzmą.

Co jeszcze sprawiało, że początki kariery były dla ciebie trudne?

Najbardziej przyczyniła się do tego samotność i nieprzewidywalność. Z czasem coraz bardziej irytowało mnie komentowanie mojego ciała przez innych. Wyobraź sobie, że przychodzisz na casting i słyszysz w innym języku, który już nieco rozumiesz, że masz za szerokie biodra, talię albo za długie ręce. Te komentarze nie są nawet wypowiadane do ciebie, ale gdzieś obok, do innych osób. Stoisz więc w grupie ludzi, którzy obgadują cię, jakbyś była niczym więcej niż manekinem. A już na pewno nie człowiekiem, który czuje i rozumie. Trudno było się pogodzić z notoryczną oceną ciała.

Mimo tego wróciłaś do branży. Dlaczego?

Kocham swój zawód tak bardzo, że wróciłam do niego po raz trzeci. Niezależnie od tego, jaką karierę bym dla siebie wybrała, mierzyłabym się z trudnościami i czerpałabym z niej profity. W modelingu tych zalet jest naprawdę sporo. Po powrocie do pracy zaczęłam działać na własnych zasadach i znacznie śmielej stawiałam granice, w ramach których czułam się komfortowo. To ogromny przywilej, że mogę pracować w tej branży od wielu lat i wciąż cieszyć się zainteresowaniem projektantów oraz fotografów.

Co daje ci modeling?

Mogłam wziąć udział w wielu pięknych pokazach i niezapomnianych sesjach zdjęciowych. Trafiłam do świata modelingu z dnia na dzień. Wyprowadziłam się z niewielkiej miejscowości, w której stał jeden blok i budynek Monaru. Wyruszenie w wielki świat było dla mnie zupełną nowością, a podczas każdej współpracy nie dowierzałam, że tak znani i doceniani artyści chcą pracować właśnie ze mną.

Poza tym zbudowałam grupę świetnych przyjaciółek modelek, które mieszkają w różnych zakątkach świata. Gdy tylko nadarza się okazja, odwiedzamy się i spędzamy razem czas. Modeling dał mi też ogromną motywację do dbania o siebie, ponieważ inni doceniają efekty ciężkiej pracy nad ciałem. Sama nie utrzymałabym chęci do regularnych ćwiczeń i zdrowego odżywiania.

Oczywiście nie można pomijać aspektów materialnych. To nie tylko praca finansowo opłacalna, ale także ułatwiająca zwiedzanie świata. Teraz gdy jestem mamą, doceniam częste podróżowanie jeszcze bardziej. Kiedy tylko łapie mnie rutyna i jestem przeciążona domowymi obowiązkami, z radością wybieram się na kilkudniowy wyjazd do Mediolanu, Stambułu, Madrytu czy Hamburga. Zmieniam na chwilę otoczenie, mam wolne wieczory tylko dla siebie, leżę sama w hotelowym łóżku i po prostu odpoczywam.

Bez wyrzutów sumienia, że zostawiasz na chwilę rodzinę i spędzasz czas sama ze sobą? Nie każdej kobiecie przychodzi to z łatwością.

Mnie też nie zawsze udaje się oderwać myśli od życia rodzinnego. Z czasem jednak rozumiałam, że ten czas, który spędzam sama ze sobą, jest niezwykle cenny. Dzięki niemu potrafię nazwać swoje potrzeby, zaspokoić je, rozwijać się jako człowiek – zarówno duchowo, jak i fizycznie.

Uwielbiam aktywny wypoczynek – biegam, jeżdżę na rowerze, jeżdżę konno. Czasy, kiedy miałam chwilę na poczytanie książki lub poranne, rytualne wypicie kawy, już dawno minęły. Od kiedy mała Zoja pojawiła się na świecie, pochłania cały mój czas. Wcześniej ten sam okres absolutnej zależności od rodziców przechodziłam z pozostałymi dzieciakami. Musiałam być dla nich, zapominając trochę o własnych potrzebach.

Teraz mierzę się z tym, aby umiejętnie lawirować pomiędzy czasem spędzonym z młodszymi i starszymi dziećmi, ponieważ zarówno jedna, jak i druga grupa nieco inaczej spędza czas. Z Julką idę na mecz. Z Kaliną do restauracji, na zakupy lub konną przejażdżkę. Młodsze dzieci wolą wspólne zabawy.

Jesteś szczęśliwa, oddając się w pełni rodzinnemu życiu?

Rodzina jest dla mnie priorytetem. Zawsze była i zawsze będzie. Staram się, żeby bliscy czuli, że są dla mnie najważniejsi. To prawda, dzieci pochłaniają mnie bez reszty, ale jestem z tego powodu szczęśliwa. Nie zamieniłabym mojego życia na żadne inne. Wiem, że kiedyś przyjdzie czas na odpoczynek. Nie staram się przyśpieszać tego momentu.

Czerpiesz z tych rodzinnych chwil energię?

Zdecydowanie! Rodzina daje mi motywację do działania. W każdy wolny weekend wyjeżdżamy wspólnie do naszego domku na wsi pod Poznaniem. Rozpalamy ogień w kominku, siadamy na kanapie i odpoczywamy. Nagle wszystkie codzienne zmartwienia znikają. Sprawy, które stresują mnie w ciągu tygodnia, wydają się tam dalekie od rzeczywistości. Potem wracam do obowiązków naładowana energią.

Równie mocno cenię sobie czas spędzony z przyjaciółmi. Mam to szczęście, że w moim życiu pojawiło się kilka wyjątkowych osób, które są dla mnie w radosnych i trudnych momentach. Zawsze mogę na nich liczyć, a oni na mnie. Po prostu jesteśmy dla siebie. Dbam o relacje z ludźmi. Pamiętam o prostych rzeczach – urodzinach, ulubionych miejscach, ważnych momentach. Staram się spędzać z bliskimi wartościowy czas, oddając im całą swoją uwagę.

To niezwykle ważne. Zwłaszcza że żyjemy we współczesnym świecie, w którym fokus na relacje z innymi zanika na rzecz pogoni za pieniędzmi i rozwijaniem wirtualnej rzeczywistości.

Jestem człowiekiem starej daty. W tradycyjny sposób podchodzę do kwestii związanych z domem, rodziną czy przyjaciółmi. Ludzie są dla mnie najważniejsi. Obserwowałam życie osób, dla których to kariera i pieniądze są na pierwszym miejscu. Myślę, że nie mogłabym w taki sposób przewartościować życia. Praca jest oczywiście ważna, ponieważ dzięki niej mogę zapewnić dzieciom lepszą przyszłość. Ale bez rodzinnego ciepła i miłości nie będą mieć poczucia stabilizacji i bezpieczeństwa, dzięki którym bez przeszkód zbudują szczęśliwe życie.

Wierzę, że każda kobieta ma prawo zdecydować, jak chce budować rodzinę. Każda z nas jest inna i to od nas zależy, jak poprowadzimy swoje życie. Dla mnie to klasyczny podział ról, w którym to ja tworzę wyjątkową domową atmosferę, mam spiżarnię pełną przetworów zrobionych własnoręcznie, zapewniam bliskim wszystko, czego potrzebują. Dbanie o ich potrzeby to największy przejaw miłości.

Pamiętasz moment, w którym czułaś się najbardziej skupiona na sobie i swoich potrzebach?

Zaznałam chwili spokoju, gdy mieszkałam El Puerto de Santa María w Hiszpanii. To były najciekawsze lata mojego życia, ponieważ mogłam się wtedy zatrzymać, skupić na sobie, rozwijać i uczyć nowych rzeczy. Mieszkałam nad oceanem. Każdy dzień był taki sam – piękny, słoneczny i wypełniony moimi ulubionymi zajęciami. Jeździłam konno, uczyłam się języka hiszpańskiego i podszkoliłam portugalski. Mogłam posiedzieć na plaży i obserwować otaczającą mnie naturę. Wtedy zrozumiałam, że każda kobieta potrzebuje takiego momentu zatrzymania, aby lepiej zrozumieć siebie.

Rozmawiałyśmy już o odnajdywaniu w branży modowej jako modelka. Jak udaje ci się to z perspektywy użytkowniczki mody i twórczyni własnego stylu?

Moja droga do wypracowania własnego stylu była bardzo burzliwa. Na początku niejednokrotnie wybierałam sobie dość nietrafione stylizacje. Nie uniknęłam też modowych wpadek. Jedną z nich szczególnie pamiętam. Ubrałam różowe polarowe dresy i wydawało mi się, że wyglądam fenomenalnie. Dopiero od kilku lat udaje mi się dopasowywać takie stylizacje, które są ponadczasowe i nie wywołują u mnie zażenowania, gdy oglądam je po czasie na zdjęciach. Wymagało to ode mnie jednak sporo pracy oraz ustrukturyzowania mojej garderoby.

Obecnie, przeżywam szczerą fascynację sukienką w czerwone paryskie róże od marki Answear.LAB. Bardzo się w niej lubię, ubieram ją wszędzie i czuję się w niej dokładnie tak kobieco, jakbym chciała.

Przeczytaj inne artykuły